Nie będzie to kolejny naukowy wykład na temat dobrego, prawidłowego i zdrowego żywienia, kicham głośno na tablice kaloryczne, porcje odmierzane od łyżeczki...w gramach, mililitrach...cud diety, magiczne składniki, dobre rady i ogólnospołeczną nagonkę na każdego komu nie można "policzyć żeber".... Człowiek jest zaszczuty natłokiem informacji, zwykły zjadacz chleba - zielony jak żywopłot w temacie diet, nie ruszy tyłka z kanapy...
*Najważniejsze to chcieć - chcieć tego dla siebie - nigdy dla innych!!!
*Jeżeli nie ma w nas wiary na powodzenie i wizji etapu końcowego - to nie warto zaczynać żadnej diety - siedź dalej :))
-Najlepsza metoda to MŻ (Mniej Żreć), jedz to co kochasz, ale hamuj...(często a mniej)!!!
- pij, pij i jeszcze raz woda
-zielenina (warzywa i owoce)...króliki nie tyją...hehe ;)
-przed samym spaniem nie zapełniaj kołduna, piłka jest fajna na boisku - nie w pasie ;)
...STOP.....a może nie mam racji?!?!?!?! hehe...
"To prawda...mruknął Puchatek, spoglądając w lustro i klepiąc się po brzuszku - Nie liczy się rozmiar. Liczy się puchatość!"
Kubuś Puchatek
A więc, wiele puchatości życzę Wszystkim;)
Pamiętnik z siebie...smaczne strony życia, chwile zamkniete w słowach, obrazy uchwycone w zdjęciach, codzienność i ja.... Sprawdzone przepisy kulinarne, ukochane produkty kosmetyczne, ciekawe gadżety, szalone myśli, porady, rady, pomysły i zamysły...całowita samowolka, eklektyzm i abstrakcja pisarska:)) Mam nadzieję, że w dawce zjadliwej i lekkostrawnej...:) Będzie mi bardzo miło jeśli polubicie mojego bloga:)) Buziaki:)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Z pamiętnika.... Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Z pamiętnika.... Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 11 marca 2013
Prosiaczek o poranku, czyli różowe mądrości ;)
Pijąc poranną gorącą czekoladę w kubku z Prosiaczkiem, przypomniał mi się pewien przecudny cytat :))
"Prosiaczek wspiął się na paluszkach i szepnął:
- Puchatku...
- Co Prosiaczku?
- Nic - odparł Prosiaczek biorąc Puchatka za łapkę - Chciałem się tylko upewnić, że jesteś."
Miłego dnia i oby zawsze był ktoś obok, bo samotność to najgorsza choroba:)
Pozdrowionka:))
niedziela, 10 marca 2013
CZEKOLADOHOLIZM I DWA MELONY....HEHE ;)
Bywają takie miesiące, tygodnie, dni... chwile, kiedy nachodzi kobietę nieodparta chęć na czekoladę....stan skupienia/forma jest całkowicie obojętna...mało istotna, oby tylko zaspokoić czekoladowy głód, narkotyczny stan spotęgowany kolorowymi reklamami łakoci w tv:))
Niech nawet czekolada płynie rynną...ja poproszę!
Leżę i myślę, a w domu tylko waniliowe wafle..pfff... dwa melony, koszyk cytryn i szczarniały banan....
Głupia ludzka natura- zawsze pragniemy najbardziej czegoś, co jest w danej chwili nieosiągalne...wiec oby do rana, o poranku każdy dział ze słodyczami będzie mój ;))))))
Pozdrawiam:))
10 marca- DZIEŃ MATKI w UK :)
Dziś w Wielkiej Brytanii obchodzony jest DZIEŃ MATKI, a więc wszystkiego co dobre i piękne drogie mamusie, samych słonecznych i kolorowych dni, słodyczy, zdrowia, uśmiechu...i oby nasze święto trwało cały rok, a nie jednego dnia:))) Buziaki :)
Pozdrawiam i dziękuje za odwiedzinki na moim blogu:))
piątek, 8 marca 2013
KOBIETA NIE WÓŁ...czasem odpocząć musi :)
Dzień Kobiet, a ja pół dnia spędziłam na sprzątaniu ogrodu...uzbrojona jedynie w swoje ręce (nic nowego) i szczere chęci, sprzątałam, segregowałam, wynosiłam, przenosiłam, dźwigałam, kopałam i ryłam w ziemi jak kret...na dworze jest dość ciepło, przyjemnie, bezwietrznie, w powietrzu czuć już wiosnę, ziemia i trawa jest nadal mokra po wczorajszym deszczu, trampki mi przemokły i rękawice, ale co tam...jesteś babo zdana na siebie- to nie płacz:)) Pół roboty mam za sobą i fakt jest taki, że ogród już teraz wygląda dużoooo lepiej...jeszcze trochę wysiłku, chęci, czasu i będzie cudeńko, że mucha nie siada:)) Teraz leżę plackiem i nabieram siły na resztę dnia, planuję długą kapiel i łóżko- KOBIETA NIE WÓŁ, CZASEM ODPOCZĄĆ MUSI ...niech się pali, niech się wali, ja leżę:)
Nie ma mnie dla świata, jestem dla siebie:)))
Nie ma mnie dla świata, jestem dla siebie:)))
8 MARCA- NASZ DZIEŃ- ŚWIĘTO KOBIET :)
Uwielbiam chwile kiedy nic nie muszę, zapłakane
deszczem okna, niebo zasypiające w graficie i smak kawy o poranku...wyciszenie i spokój...
Uwielbiam chwile, kiedy czas mnie nie goni, kiedy nie liczę minut...Uwielbiam zapach lata, kwiatów akacji i fiołków, ale najbardziej czas, kiedy czuje się doceniana i kochana, tego życzę wszystkim super kobietom, wszystkim razem i każdej z osobna...
Jesteśmy SUPER każdego dnia, nie tylko od święta:)))))
środa, 6 marca 2013
WYPRAWA PO KRZAKA ;) :))
Kolorowe jak cukierki misternie zdobione pisanki, drewniane słodkie kurczaczki i fikuśne zajączki, wszystko na ślicznych tasiemkach, gotowe do zawieszenia, gotowe do dyndania, upiększania, idealna ozdoba Wielkanocnego domu- ale co, jak zdatnego badyla w domu brak.... :))
Szybka mobilizacja, natychmiastowa decyzja, trampki na nogi i smycz w dłoń...akcja zorganizowana, wyprawa po krzaka! :))
Nadzieja w sercu, wyostrzony wzrok, krok za krokiem, krok po kroku, kilometr po kilometrze...i co- i klops, godzinę później, dwa parki i kilka ulic dalej plany runęły, nawet mizernej gałązki nie było :/
...ni patyka, ni badyla, drąga...hehe...nic a nic :)
Tylko trawa i wyszczyrzone od linijki misternie żywopłoty :/
Jaki z tego morał- prędzej sobie krzaka narysuję, niż go znajdę :))) hehe....
poniedziałek, 4 marca 2013
DZIEŃ Z ŻYCIA WYCIĘTY, czyli kartka z kalendarza :))
Kolejny cudowny dzień/wieczór z wolna nabiera pędu, wybrałabym dziś stabilność, ciszę i łóżko... leżeć i robić NIC...mmmm...stan idealny i bardzo trudny do osiągnięcia.
Przez szparę między zasłonami przebija szare niebo, pokój idealnie skąpany jest w czerni...świat właśnie zwalnia, nie słychać zgiełku, aut i zabieganych ludzi... Tym bardziej moja walka z samym sobą jest tak bolesna, chwilami wręcz dramatyczna...wertuję w myślach plan dnia,w nadziei, że znajdę w nim jakąś lukę na dodatkowy relax... Schemat wyryty cyrklem w mojej głowie, znam go na pamięć, albo on zna mnie tak dobrze, że nie dale mi możliwości do walki ;) ...czy dam radę coś pominąć, tak oby choć na kilka chwil dłużej poleżeć sobie plackiem w łóżku...? Niestety....trzeba być silnym, a natychmiastowa mobilizacja i szybka kawa jest jedynym sposobem do wyczołgania się z łóżka.
Dopijając kawę szykuję kąpiel i tu pojawia się odwieczny problem, czym "podrasować wodę" sól do kąpieli, mleczko, czy może zapachowy proszek....o cholera, nie miała baba kłopotu to nakupowała sobie ;) Piję, zastanawiam się, grzebie w tych butelkach, puszkach, słojach...wącham i wącham, aż głowa pęka i w nosie kręci. Mammm, wybrałam dziś proszek/pyłek w tonacji zapachowej balsamu do ciała, zgrany duet :) Kawa, kąpiel...mycie włosów (zawsze osobno, nad wanną- bo tak mi wygodniej i lepiej)...obowiązkowo odżywka...a później olejki wszelakie, dla zdrowia, blasku i piękna szczeciny ...suszenie i czesanie, nie lubię... Nie znoszę wręcz rozczesywania i suszenia kłaków, do tego powinny być całe sztaby ludzi, profesjonalne ekipy, żeby zaoszczędzić nam kobietą czasu i zdrowia...
Następnie balsam do ciała...może dziś migdałowy, waniliowy z tej samej serii ukochałam sobie do rąk, pachnie jak deser i czasem obawiam się nawet, że przez sen wgryzę się we własna dłoń..heh ;) Teraz etap kolejny, prasowanie...mam jeszcze kawę, raczę się łyczkiem...mmm...uwielbiam kawusę:) Kiedy ciuszki są gotowe, siadam w łóżku po turecku i wyciągam cały sprzęt do tuningu- robiąc makijaż- to lubię, przerzucam kanały w tv albo oglądam film i pracuję nad podzielnością uwagi :)) Sztuką wielką jest tuszować rzęsy i nie stracić wątku filmu, ale my kobiety mamy to we krwi....jesteśmy ideale, a co:))))
Teraz tylko buty, kurtka...perfumy- mmmm.... i komu w drogę temu czas....kiedy wszystko jest dopięte na ostatni guzik, lenistwo mija, jest ok:)) a może to kawa zaczyna działać, dodaje pędu i energii...hehe:))
Reasumując, ktoś musi pracować, by spać mógł ktoś...taka kolej rzeczy i takie życie:))
Śmigam, słodkich snów ...papapapapa
Przez szparę między zasłonami przebija szare niebo, pokój idealnie skąpany jest w czerni...świat właśnie zwalnia, nie słychać zgiełku, aut i zabieganych ludzi... Tym bardziej moja walka z samym sobą jest tak bolesna, chwilami wręcz dramatyczna...wertuję w myślach plan dnia,w nadziei, że znajdę w nim jakąś lukę na dodatkowy relax... Schemat wyryty cyrklem w mojej głowie, znam go na pamięć, albo on zna mnie tak dobrze, że nie dale mi możliwości do walki ;) ...czy dam radę coś pominąć, tak oby choć na kilka chwil dłużej poleżeć sobie plackiem w łóżku...? Niestety....trzeba być silnym, a natychmiastowa mobilizacja i szybka kawa jest jedynym sposobem do wyczołgania się z łóżka.
Dopijając kawę szykuję kąpiel i tu pojawia się odwieczny problem, czym "podrasować wodę" sól do kąpieli, mleczko, czy może zapachowy proszek....o cholera, nie miała baba kłopotu to nakupowała sobie ;) Piję, zastanawiam się, grzebie w tych butelkach, puszkach, słojach...wącham i wącham, aż głowa pęka i w nosie kręci. Mammm, wybrałam dziś proszek/pyłek w tonacji zapachowej balsamu do ciała, zgrany duet :) Kawa, kąpiel...mycie włosów (zawsze osobno, nad wanną- bo tak mi wygodniej i lepiej)...obowiązkowo odżywka...a później olejki wszelakie, dla zdrowia, blasku i piękna szczeciny ...suszenie i czesanie, nie lubię... Nie znoszę wręcz rozczesywania i suszenia kłaków, do tego powinny być całe sztaby ludzi, profesjonalne ekipy, żeby zaoszczędzić nam kobietą czasu i zdrowia...
Następnie balsam do ciała...może dziś migdałowy, waniliowy z tej samej serii ukochałam sobie do rąk, pachnie jak deser i czasem obawiam się nawet, że przez sen wgryzę się we własna dłoń..heh ;) Teraz etap kolejny, prasowanie...mam jeszcze kawę, raczę się łyczkiem...mmm...uwielbiam kawusę:) Kiedy ciuszki są gotowe, siadam w łóżku po turecku i wyciągam cały sprzęt do tuningu- robiąc makijaż- to lubię, przerzucam kanały w tv albo oglądam film i pracuję nad podzielnością uwagi :)) Sztuką wielką jest tuszować rzęsy i nie stracić wątku filmu, ale my kobiety mamy to we krwi....jesteśmy ideale, a co:))))
Teraz tylko buty, kurtka...perfumy- mmmm.... i komu w drogę temu czas....kiedy wszystko jest dopięte na ostatni guzik, lenistwo mija, jest ok:)) a może to kawa zaczyna działać, dodaje pędu i energii...hehe:))
Reasumując, ktoś musi pracować, by spać mógł ktoś...taka kolej rzeczy i takie życie:))
Śmigam, słodkich snów ...papapapapa
NAJDROŻSZA KAWA NA ŚWIECIE :))
Małe gesty wykonane od serca, zawsze znaczą więcej, niż całe materialne dobro tego świata.
Miłość nie chodzi ubrana w złoto i diamenty, nie mieszka w zamku i nie jeździ na białym koniu...
...życie to nie bajka...
Ale bajką stać się może, kiedy czujemy, że jesteśmy dla Kogoś najważniejsi:)
A więc, uczmy się doceniać i bądźmy doceniani...czasem tak niewiele, znaczy tak dużo:)
Pozdarwiam :))
piątek, 22 lutego 2013
Upsiiiii Daisy......
czwartek, 3 stycznia 2013
ZAKUPY W THE BODY SHOP:)))
THE BODY SHOP skusił mnie ostatnio swoimi wielkimi obniżkami (-50%), zakupiłam na ich stronie internatowej kilka drobiazgów...dziś kurier przywiózł paczkę:))) jupi.....
Kupiłam 3 masła do ciała: waniliowe, migdałowe i orzech brazylijski oraz patyczki zapachowe o wspaniałym aromacie wanilii:)) mmmmm...wszystko pachnie fenomenalnie:))))))))))))
* bywa, że przy tak wielkich promocjach brakuje danego towaru w sklepie, zamawiając przez internet bezpośrednio od producenta, mamy pewność, że otrzymamy dany towar...mimo oczekiwania i tak się opłaca:))
Kupiłam 3 masła do ciała: waniliowe, migdałowe i orzech brazylijski oraz patyczki zapachowe o wspaniałym aromacie wanilii:)) mmmmm...wszystko pachnie fenomenalnie:))))))))))))
środa, 2 stycznia 2013
PORANNE NIEPLANOWANE ZAKUPY :))) czyli, kto rano wstaje temu.....
Bardzo apetyczna cena i soczysty kolor fuksji, skusiły mnie dziś do zakupu kolejnej rośliny..orchidea za piątaka i jak tu sobie odmówić:))) Kierując się opisem, powinna cieszyć moje oczy 28 dni, przy moim szczęściu będzie to raczej od 2 do 8 dni ;) ale co tam, jestem dobrej myśli:)) W drodze do kasy, znalazłam kolejny samotny i porzucony "drobiazg", prześliczny świecznik zrobiony z maleńkich lustereczek, ze względu na mikro pęknięcie od wewnętrznej jego strony, cena została zredukowana z 5-£1 :)))
wtorek, 1 stycznia 2013
ZUPA WARZYWNA- zdrowie w talerzu:)) VEGETABLE SOUP
Po wielu dniach świętowania i opychania się po brzegi wszelakim mięsiwem, człowiek zatęsknił za zupką :)) Nadszedł czas na solidną porcję warzyw...zdrowie płyne z natury, pełne kolorów i witamin, obiad w kilka chwil- uśmiech na cały dzięń:))
piątek, 28 grudnia 2012
BRANSOLETKA RIVER ISLAND...dobry strzał ;)
Święta, Święta i po Świętach...ruszyły pełną parą poświąteczne wyprzedaże....zakupowy zawrót głowy;) Dziś zmusiłam się do obadania promocji i ofert, którymi oblepione jest każde okno wystawowe...i co, nic mnie nie urzekło...ALE, nie wróciłam z pustą ręką:)))))) zakupiłam w RIVER ISLAND skórzaną, czarną bransoletkę ze złotą "blaszką"... jest to bransoletka w formie paska, którą owija się trzy razy nadgarstek...ma też trzy zatrzaski do dobrania odpowiedniej szerokości, marzyłam od dawna o takim drobiazgu:)) Oferta też była doskonała, bo przeceniona była z 12 na £4 :)
MAŁA RZECZ, A CIESZY ;)
niedziela, 23 grudnia 2012
LUSTRO N*7...małe duże rozczarowanie...
Kierując się super ofertą (60% taniej), dwa dni temu kupiłam- dwustronne podświetlane lustro...zgodnie z zapewnieniami ,miało być zbawieniem podczas wykonywania makijażu w pochmurny dzień lub wieczorem...
I co, totalne rozczarowanie :( światło jest tak słabe, że będąc z nosem przyklejonym do szybki nie byłam w stanie sie pomalować (a wzrok mam doskonały)...
Jako lustro samo w sobie jest ok, efekt powiększenia jest aż przerażający, ale nie liczmy na wieczorny makijaż przy jego świetle :]
Dziś mój zakup wrócił do sklepu :))
I co, totalne rozczarowanie :( światło jest tak słabe, że będąc z nosem przyklejonym do szybki nie byłam w stanie sie pomalować (a wzrok mam doskonały)...
Jako lustro samo w sobie jest ok, efekt powiększenia jest aż przerażający, ale nie liczmy na wieczorny makijaż przy jego świetle :]
Dziś mój zakup wrócił do sklepu :))
Subskrybuj:
Posty (Atom)